Pierwsze w Polsce odsłuchy Martin Audio FlexPoint FP6 odbyły się 07.03.2024 w Warszawie
***
Na wstępie chcę podziękować polskiemu dystrybutorowi marki #MartinAudio, firmie #Phonomedia, a w szczególności #MaciekWołoszyn za profesjonalne ogarnięcie tematu. Odsłuchy nie mogłyby się odbyć gdyby nie uprzejmość sklepu #NaTematAudio.pl. Swoją drogą bardzo polecam to miejsce dla wszystkich audiofili.
Od wielu lat marzyłem o porównaniu konstrukcji z rynku Pro Audio i Hi-Fi. Przy okazji projektu nad, którym pracuję od pewnego czasu, wreszcie udała mi się ta konfrontacja. Szukałem konstrukcji współosiowej, która zagra poprawnie zarówno z bliska jak i z dalszej odległości.
Cel testu: sprawdzenie skuteczności, wyrównania fazowego, spójności i brzmienia dwóch tożsamych konstrukcji z dwóch różnych światów audio.
Testom zostały poddane: model F500 SP, którego producentem jest firma Fynn Audio (Hi-Fi) oraz model FlexPoint FP6 produkowany przez Martin Audio (Pro Audio).
Do porównania wybrałem kolumny głośnikowe o takiej samej średnicy głośnika czyli 6,5”, takiej samej konstrukcji – coaxjalnej (współosiowej), o bardzo zbliżonych wymiarach, prawie takiej samej skuteczności, zbliżonym paśmie przenoszenia itd. Obie konstrukcje mają brytyjski rodowód.
I tu muszę się do czegoś przyznać – ponieważ Fynn Audio był mi już dobrze znany (słuchałem na AVS), więc był moim faworytem. Model F500 SP to udana konstrukcja, która naprawdę gra bardzo dobrze i daje przyjemność z słuchania muzyki. Natomiast FlexPoint FP6 to najnowsza konstrukcja producenta Martin Audio. Seria FlexPoint to kolumny estradowo-instalacyjne, których zadaniem jest po prostu wzmocnić dźwięk i nic nie podbarwiać. Nie ma tu mowy o finezji czy designie, choć to kwestia gustu. Ten sprzęt ma po prostu pracować w trudnych warunkach estradowych i przeżyć. Martin Audio opracował konstrukcję z bez narzędziowym obracaniem głośnika w kolumnie. Jest to o tyle istotne, że kolumny te mają różne kąty propagacji pionowej i poziomej i wynoszą 100°x80° i mogą pracować zarówno w pionie jak i poziomie. W zależności czy maja być powieszone na uchwycie typu „U” czy postawione na statywie.
Warto dodać, że była to polska premiera i pierwszy oficjalny odsłuch zestawów FlexPoint FP6 przy których jako M-Acoustic Projekty Elektroakustyczne mogłem uczestniczyć. Kolumny przyszły zapakowane w foliach, więc jeszcze nieułożone do grania. Brałem poprawkę na to, że nie zagrają na 100% swoich możliwości.
Wzmacniacz:
Wszystkie kolumny były zasilane 4-kanałowym wzmacniaczem estradowym Martin Audio iK-42 o mocy 4×1500 W@8 Ohm. I tu uczciwie muszę powiedzieć, że producent przewidział preset dla FlexPont’ów ograniczający moc wzmacniacza oraz podcinający dolne pasmo do około 55 Hz. Natomiast kolumny F500 SP grały na ustawieniach „flat”, czyli bez żadnej korekcji. Co do samego wzmacniacza, to jest to typowo estradowa końcówka mocy, pracująca w klasie D, o bardzo wysokich parametrach przetwarzania sygnału 96 kHz DSP, 24 bity, „slew rate” 60 V/us (typowe wzmacniacze mają około 20-30 V/us). Tłumacząc ten ostatni parametr na bardziej zrozumiały język – chodzi o to jak szybko wzmacniacz może wzmocnić sygnał do pełnej mocy.
Odsłuch:
Jak już wspomniałem Fynn Audio był moim faworytem, więc zacząłem odsłuch od Martin Audio. Pierwsze wrażenie: szeroka baza stereo wychodząca daleko poza kolumny, fazowo wszystko perfekcyjnie – nic się nie rozjeżdżało. Do tego żywy dźwięk sprawiający wrażenie, jakby artyści byli w pomieszczeniu odsłuchowym i dawali występ na żywo. Na livi’e dla takiego zjawiska używa się określenia „headroom”, w świecie audiofilskim „powietrze” – zestaw Martin Audio miał tego bardzo dużo. Czuć było, że w warunkach domowych nie ma opcji, żeby je przesterować. Warto wspomnieć, że ta paczka dysponuje mocą 150 W AES, co daje 600 W mocy w peak’u! Dla porównania zestaw Fynn Audio dysponuje skromnymi 60 W AES i około 120 W peak. Ciekawostką jest skuteczność obu modeli. FlexPoint FP6 daje 91 dB a F500 SP 90 dB, ale w moim odczuciu kolumny firmy Martin Audio grały po prostu skuteczniej o 3-4 dB (3dB znaczy 2x głośniej). W zestawie FlexPoint FP6 proporcje w brzmieniu były bardzo wyrównane, może delikatnie wycofany środek, ale niegubiący nic z przekazu, wręcz przyjemny, zachowujący brytyjski charakter brzmienia. Wysokie tony wyraźne, ale nienatarczywe. Trzeba pamiętać, że to konstrukcje z głośnikiem wysokotonowym, ciśnieniowym, a nie kopułkowym. Słychać było, że jest w nich duży zapas dynamiki dla kogoś, kto będzie miksował muzykę live. Bas odcięty na około 55 Hz nie powodował drżenia podłogi, ale nie o to tu chodzi. Jak na tak małą konstrukcję basu było wystarczająco dużo, aby słuchać muzyki pełnopasmowo. Oczywiście w warunkach live warto uzupełnić zestaw o subwoofer. Natomiast w pomieszczeniach zamkniętych nie widzę takiej potrzeby.
Jeśli chodzi o zestaw firmy Fynn Audio (jak już pisałem wcześniej, to był mój faworyt), to w odniesieniu do Martin Audio subiektywnie mogę powiedzieć, że ten pierwszy zwyczajnie poległ w tej konfrontacji. Dynamika zdecydowanie gorsza niż w przypadku FlexPoint FP6. Baza stereo bardziej w kolumnach niż poza nimi, a przecież grają szeroko. Brzmienie ciemne, jakby ktoś założył niewidzialny koc na sprzęt marki Fynn Audio. Na plus lekko cieplejsza średnica i bas schodzący troszkę niżej, pewnie do koło 45 Hz, co dało się usłyszeć, ale jego charakter już nie był tak miły w odbiorze – bardziej bułowaty, ociężały i powolny.
Reasumując: Martin Audio FlexPoint FP6 gra po prostu 3-4 klasy lepiej niż Fynn Audio F500 SP.
Trochę historii:
Dla tych co nie znają marki Martin Audio dodam, że jest to ta firma, która budowała systemy koncertowe na trasy zespołu Pink Floyd od 1973 roku. Na systemach Martin-Audio grali także: The Who, The Rolling Stones, T-Rex, Elton John, David Bowie, Deep Purple i inni. Kiedyś firma mieściła się w tym samym budynku co Midas Console oraz Klark+Teknik, tworząc komplementarne rozwiązania koncertowe. Po więcej informacji zapraszam na stronę www.martin-audio.com